Dzisiejszy fragment Ewangelii zaprowadza nas do Betanii, do przyjaciół Jezusa – Marii, Marty i Łazarza. Już na początku fragmentu czytamy, że „Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza“. Miłość Boża jest skierowana absolutnie do wszystkich ludzi, gdyż za wszystkich Jezus oddał swoje życie i swoją ofiarą zbawił wszystkich.
Ale miłość Boga jest też skierowana do każdego człowieka bardzo indywidualnie, personalnie. Bóg miłuje mnie miłością wyjątkową, jedyną. Szczególna więź między Bogiem a człowiekiem powstaje tam, gdzie Jego miłość spotyka się z przyjęciem ze strony człowieka i odpowiedzią ze strony człowieka. Ta szczególna miłość znalazła miejsce w sercach Marii, Marty i Łazarza. I ta wyjątkowa, jedyna miłość Jezusa chce znaleźć miejsce w sercu moim i Twoim. Bóg powołał mnie do osobistej przyjaźni z Nim – Tym, który umiłował mnie osobiście.
„Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz” – bardzo subtelne jest wezwanie Marii i Marty do Jezusa. Nie mówią „przyjdź i uzdrów”, choć zapewne tego pragną. Z ufnością przekazują wiadomość. „Wystarczy, żebyś [Jezu] wiedział. Nie jest bowiem możliwe, żebyś kochał i nie pomógł“ /św. Augustyn/. Bóg wysłuchuje naszych próśb, ale często nie w taki sposób, jak my tego oczekujemy. „Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej”. To Bóg czyni cuda, które objawiają się w życiu człowieka. Ale żeby cuda Boga objawiły się w moim życiu, to muszę też przyjąć i uznać wszystkie beznadziejne sytuacje mojego życia. Dopiero wtedy będę mogła powtórzyć za św. Pawłem: „Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa (…) Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny“ /2 Kor 12, 9-10/.
„Łazarzu, wyjdź na zewnątrz! I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce przewiązane opaskami, a twarz jego była owinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: «Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić»”. Wołanie Jezusa do umarłego, aby powstał i żył jest wołaniem Jezusa do mnie. Bóg nie zostawia mnie samego w mojej beznadziei, pustce, samotności. On pragnie mnie wyprowadzić z głębin śmierci duchowej i grzechu do nowego życia.
PYTANIA DO REFLEKSJI
Warto zastanowić się co jest moim grobem, w czym tkwię, z czego nie potrafię wyjść?
Jakie są moje trudne przeżycia, na które zatoczyłem kamień zapomnienia, na które ciągle zakładam maski ironii, wyszydzenia, oceniania?
Jakie są moje umarłe przeżycia, które obwiązałem opaskami wstydu i chustami zapomnienia, a które jednak bardzo mnie krępują i nie pozwalają żyć w pełni, prawdziwie?
Czy mam odwagę stanąć przed Jezusem i uznać, że sam nie dam rady wyjść, że potrzebuję Jego pomocy?
Czy wierzę, że Bóg ukochał mnie miłością wyjątkową, jedyną? Jak odpowiadam na powołanie do przyjaźni z Nim? Czy Bóg znajduje we mnie Swojego przyjaciela?
opr. s. Magdalena Cieślak CHR