W dniu 1 grudnia 2024 roku wyjechała z Suwałk 11-osobowa grupa na manifestację w naszej stolicy, zorganizowaną przez Koalicję na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły oraz NSZZ „Solidarność”.

Osiem osób podróżowało busem, wynajętym z parafii św. Aleksandra w Suwałkach, a trzy osoby – samochodem osobowym. Reprezentowaliśmy cztery pokolenia, począwszy od dziecka do pradziadka. Spotkaliśmy się na Placu Zamkowym w Warszawie, aby zamanifestować nasze niezadowolenie z sytuacji, jaka istnieje w oświacie, a przede wszystkim przeciw zamiarom wprowadzenia (we wrześniu 2025 roku) przez MEN do szkół nowego przedmiotu pod nazwą „Edukacja zdrowotna”. Nazwa ta jest bardzo myląca, bo pod jej „płaszczykiem” tak naprawdę kryje się deprawacja dzieci i młodzieży. To nic innego, jak furtka do tego, żeby młode pokolenie otworzyć na seksualizację, na promowanie ideologii LGBT+, czyli na deprawację, która z rzetelną edukacją nie ma nic wspólnego. Zmierza to w kierunku ideologizacji młodzieży, z naciskiem na promocję tzw. „różnych form rodziny”, relatywizację płci w kontekście społecznym (gender) i zachęcanie do zmiany płci, co może prowadzić do psychicznych i trwałych skutków zdrowotnych. Zabrano dzieciom ambicję, wiedzę, wartości, a teraz jest zamach na ich niewinność.

Gdy weszliśmy na Plac Zamkowy, to zauważyliśmy, że panowała tam pokojowa, podniosła atmosfera. Zebrała się tam wielotysięczna grupa ludzi, którym na sercu leży przyszłość naszych dzieci, wnuków, prawnuków, a tym samym przyszłość Polski.

Na placu dumnie powiewały biało-czerwone flagi. Nie zabrakło też wizerunków Chrystusa Króla, Matki Bożej, czy św. Józefa.

Głośno i z zapałem skandowaliśmy słowa będące hasłem tego protestu: „Tak dla edukacji. Nie dla deprawacji.” Oprócz rodziców i nauczycieli demonstracja przyciągnęła przedstawicieli różnych organizacji prorodzinnych oraz zwykłych obywateli zaniepokojonych kierunkiem, w którym zmierza polska edukacja.

Wśród licznych wystąpień głos zabrali m.in.: prof. Jan Żaryn, dr Waldemar Jakubowski (NSZZ „Solidarność”), redaktor Jan Pośpieszalski, Hanna Dobrowolska („Ruch Ochrony Szkoły”), Marcin Perłowski („Centrum Życia i Rodziny”), Magdalena Czarnik (Rodzice Chronią Dzieci”) oraz Łukasz Bernaciński (Instytut Kultury Prawnej Ordo Iuris).

Organizatorzy podkreślali, że ich celem jest ochrona dzieci przed deprawacją oraz zachowanie tradycyjnych wartości w polskich szkołach. Głównym powodem protestów są treści, które mają być prezentowane na lekcjach edukacji zdrowotnej, która ma zastąpić dotychczasowy przedmiot wychowanie do życia w rodzinie, który zdaniem rodziców i nauczycieli – lepiej odpowiada na potrzeby uczniów. Zabrano dzieciom ambicję, wiedzę, wartości, a teraz jest zamach na ich niewinność.

„Zabrano 20% z 18 przedmiotów podstawy programowej, wycięto bohaterów narodowych, zlikwidowano prace domowe i wpędzono dzieci w większe uzależnienie od mediów cyfrowych” – powiedziała Hanna Dobrowolska.

„Ostatnie tygodnie to systemowa precyzyjnie zaplanowana destrukcja polskiego systemu edukacji. To usuwanie z programu treści patriotycznych. To usuwanie przedmiotów, które miały na celu danie dzieciom wiedzy potrzebnej do zrozumienia świata i procesów. To wreszcie walka z religią” – wskazał Łukasz Bernaciński z Ordo Iuris.

Pedagodzy zrzeszeni w NSZZ „Solidarność” domagali się lepszych warunków pracy oraz lepszej szkoły dla dzieci, wzrostu wynagrodzenia, jak również przywrócenia prestiżu zawodu.

Dr Zbigniew Barciński powiedział, że edukacja zdrowotna to będzie antyrodzinna piła łańcuchowa, która ma zniszczyć w dzieciach i młodzieży, to co będzie im potrzebne do założenia w przyszłości szczęśliwej rodziny. Tu chodzi o przetrwanie naszej cywilizacji.

Podczas wystąpień głos zabrali nie tylko Polacy, ale także goście zza granicy. W swych wystąpieniach przestrzegali oni nasz naród przed „edukacją zdrowotną” i pokazywali skutki seksualizacji dzieci w ich krajach. Taką opinię wyraziła m.in. Leni Kesselstatt z Ruchu Oporu Rodziców w Austrii. Podobne doświadczenie przytaczała też Gabrele Kuby z Niemiec. „Mamy nie uczyć seksualnej rozwiązłości, ale wstrzemięźliwości” – zwraca uwagę Brytyjczyk polskiego pochodzenia Tony Rucinski. Pytał, czy „Polsko, powstaniesz przeciwko temu złu? Czy będziesz bronić, Polsko, twoich dzieci? Czy będziesz bronić swojej wiary? Czy będziesz bronić swojej tożsamości narodowej? Jeśli tak, to Bóg wam pobłogosławi”. Rucinski nazwał obecną sytuację w polskiej edukacji – miękkim totalitaryzmem.

Podczas manifestacji nie zabrakło wspólnie odśpiewanej Roty i Hymnu Narodowego. Była też wspólna modlitwa i wspólna przysięga (zobowiązanie polskich rodziców).

Z przyjemnością wysłuchaliśmy też śpiewu młodego artysty Błażeja Grzegorczyka, a także wielkie wrażenie wywarła na nas inscenizacja „Wyrzuceni bohaterowie”, w której ukazano jak wynaradawia się uczniów poprzez wyrzucanie polskich bohaterów z podstawy programowej.

Podczas zgromadzenia mieliśmy też okazję wysłuchać krótkiego recitalu Jana Pietrzaka. Ja osobiście bardzo się wzruszyłam, bo przypomniałam sobie, jak w okresie stanu wojennego byłam w Łodzi na koncercie tego wspaniałego patrioty, który śpiewał „…żeby Polska była Polską” i teraz, kiedy usłyszałam tę samą pieśń i te słowa, to doszłam do wniosku, że są one ciągle aktualne i na czasie. Historia Polski zatoczyła koło. Jesteśmy w tym samym miejscu, a to o co walczymy jest równie ważne albo jeszcze ważniejsze niż w tamtych czasach. Należałam wówczas do „Solidarności”, z czego jestem bardzo dumna. Strajkowaliśmy w zakładach, wychodziliśmy strajkować na ulicę. Kiedy wreszcie Polska będzie Polską!!!? Nie śpijmy! Obudźmy się wreszcie!

Tak, jak w latach osiemdziesiątych, tak i teraz potrzeba nam dużo modlitwy, bo tylko dzięki interwencji Bożej można pokonać zło. W tym momencie przychodzą słowa bł. ks. Jerzego Popiełuszki: „Zło dobrem zwyciężaj”.

Nie możemy być bierni. Rodzice powinni teraz składać protest, przeciwko zamiarom wprowadzenia nowego obowiązkowego przedmiotu (pod nazwą edukacja zdrowotna) do szkół, w których uczą się ich dzieci, organizować się w trójkach klasowych, radach rodziców. Zachęcam do wysyłania e-maili do MEN z protestem przeciwko zmianom.

                                                                                              Grażyna Szejda