„Polskość to w gruncie rzeczy wielość i pluralizm, a nie ciasnota i zamknięcie” – napisał św. Jan Paweł II w książce „Pamięć i tożsamość”. Kościół aprobuje patriotyzm, traktując go jako jedną z ważnych cnót społecznych, natomiast jest krytyczny wobec nacjonalizmu. „Miłość do własnej ojczyzny nigdy nie może być usprawiedliwieniem dla pogardy, agresji oraz przemocy” – napisali polscy biskupi w liście pt. „Chrześcijański kształt patriotyzmu”. Święto Niepodległości jest dobrą okazją do refleksji nad współczesnym kształtem patriotyzmu.
List Rady Społecznej Episkopatu o patriotyzmie – choć napisany 6 lat temu – zaskakuje swą aktualnością także dziś. Biskupi apelują o społeczne pojednanie, jako ważny i konieczny wyraz patriotyzmu dziś. Zwracają uwagę, że w sytuacji „głębokiego sporu politycznego, jaki dzieli dziś naszą ojczyznę, patriotycznym obowiązkiem wydaje się angażowanie się w dzieło społecznego pojednania – poprzez przypominanie prawdy o godności każdego człowieka, łagodzenie nadmiernych politycznych emocji, wskazywanie i poszerzanie pół możliwej i niezbędnej dla Polski współpracy ponad podziałami oraz ochronę życia publicznego przed zbytnim upolitycznianiem”.
Autorzy dokumentu podkreślają, że patriotyzm jest głęboko wpisany w uniwersalny nakaz miłości bliźniego i apelują o wierność mu. Jednocześnie ostrzegają przed odrodzeniem postaw nacjonalistycznych, które uznają za wypaczenie patriotyzmu, kryjące w sobie duże niebezpieczeństwo, zarówno na tle społecznym jak i religijnym.
Spróbujmy więc na szerszym tle ukazać nauczanie Kościoła nt. nacjonalizmu oraz patriotyzmu.
Nacjonalizm zjawiskiem stosunkowo młodym
Poczynając od średniowiecza, przez kilkaset lat Europa nie znała pojęcia państwa narodowego we współczesnym znaczeniu, a tym bardziej pojęcia nacjonalizmu. Budowaniu lokalnych a najczęściej ponadnarodowych struktur państwowych, których granice wynikały w dużej mierze z układów czy wojen dynastycznych, towarzyszył ideał „Europa christiana”, utożsamianej z kulturą łacińską. Wcielany był on w życie w ramach poszczególnych kręgów kulturowych: romańskiego, germańskiego, madziarskiego czy słowiańskiego. W ramach tego ostatniego zarysował się podział na część łacińską i bizantyjską.
Natomiast pojęcie „nacjonalizmu” we współczesnym rozumieniu powstało w drugiej połowie XIX, a oznacza ono pojmowanie narodu w kategoriach etnicznych. Powodowało to przebudzenie świadomości narodowej wielu narodów europejskich nie mających dotąd struktur państwowych. Można traktować to jako proces pozytywny, wyzwalający świadomość narodową tych ludów, które jej dotąd nie miały, ale jego negatywną stroną było budowanie własnej tożsamości w zdecydowanej opozycji do innych. Filozoficzną podbudowę nacjonalizmu stworzył ówczesny darwinizm społeczny, charakteryzujący się pojmowaniem życia społecznego w kategoriach bezwzględnej walki jako podstawowego motoru rozwoju. W ślad za tym wysuwano ideę „egoizmu narodowego”, jako wartości pozytywnej, która pojawia się u wszystkich europejskich teoretyków nacjonalizmu, włącznie z polskimi protoplastami tego nurtu: Janem Ludwikiem Popławskim oraz Romanem Dmowskim.
Z krytyką nacjonalizmów rozwijających się w Europie w początkach XX wieku wystąpił papież Benedykt XV. U progu pontyfikatu w 1914 r. dostrzegał w nich zarzewie konfliktu międzynarodowego, jakim był wybuch I wojny światowej. Dopatrywał się źródeł wojny w kulturze pozytywizmu i darwinizmu, gloryfikującej nienawiść, instynkt i walkę o przetrwanie. Przeciwstawiał temu prawdę o powszechnym braterstwie ludów, która powinna być fundamentem pokoju.
Zdecydowanym krytykiem nacjonalizmu był Pius XI – papież dwudziestolecia międzywojennego, któremu przyszło mierzyć się z silnymi wówczas w Europie ruchami nacjonalistycznymi. Ostro skrytykował nacjonalizm w encyklice „Ubi arcano” z 1922 r., w której zdefiniował go jako immoderatum nationis amorem (nadmierną miłość narodu).
Potępienie faszyzmu i narodowego socjalizmu
Pius XI ostro skrytykował następnie włoski faszyzm, z którym Kościół był w zdecydowanym ideowym sporze, niezależnie od szukania pewnych rozwiązań na gruncie dyplomatycznym, np. w postaci Traktatów Laterańskich. Nacjonalistyczna ideologia włoskiego faszyzmu miała charakter laicki, a Mussolini stworzył go na gruncie filozofii uznającej za najwyższą wartość silne i autorytarne państwo. Charakteryzowała go pogarda dla demokracji, niechęć wobec marksizmu, idea solidaryzmu społecznego, antysemityzm i poparcie idei państwowego elitaryzmu. Pius XI traktował tę nową ideologię jako rodzaj bałwochwalstwa i napiętnował ją w encyklice o Akcji Katolickiej: „Non abbiamo bisogno” z 1931 r.
Znacznie dalej szła niemiecka ideologia narodowego socjalizmu, w której naród (postrzegany na dodatek przez pryzmat rasy) był wartością nadrzędną, uznając za jedyne prawo to, co jemu przynosi pożytek. Nazistowski kult siły w połączeniu z ostrym antysemityzmem prowadził do pogardy wobec chrześcijaństwa jako „religii słabych”, opartej na wątkach semickich. Absolutyzując ideę wielkiego narodu, wychowanie narodowe przeciwstawiano w Niemczech wychowaniu religijnemu.
Pius XI zdecydowanie odrzucił tę ideologię. W swej słynnej encyklice „Mit brennender Sorge” z 1937 stwierdził, że ten „kto wynosi ponad skalę wartości ziemskich rasę albo naród, (…) albo inne podstawowe wartości ludzkiej społeczności, które w porządku doczesnym zajmują istotne i czcigodne miejsce i czyni z nich najwyższą normę wszelkich wartości, także religijnych, i oddaje im cześć bałwochwalczą, ten przewraca i fałszuje porządek rzeczy stworzony i ustanowiony przez Boga”.
Spór Kościoła w Polsce z ruchami radykalnie narodowymi
Ruch nacjonalistyczny nieco inaczej kształtował się w takich tradycyjnie katolickich krajach jak Polska czy Hiszpania, choć i tam skrajne jego przejawy budziły obawy hierarchii kościelnej. Roman Dmowski, lider obozu narodowego w Polsce w broszurze: „Kościół, naród, państwo” pisał, że „usiłowanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskości, oderwania narodu od religii i od Kościoła jest niszczeniem samej istoty narodu”. Z tego powodu polski ruch narodowy przyjmował bardziej katolicki charakter i pod takimi sztandarami starał się występować. Uczestniczyło w nim też wielu znanych księży.
Rodziło to jednak tendencję do instrumentalizacji Kościoła, w szczególności w pokoleniu młodych endeków, gromadzących się w Młodzieży Wszechpolskiej, a później w ruchach narodowo-radykalnych. Budziło to obawy części hierarchii z prymasem Augustem Hlondem na czele, który odcinał się od endecji. Do ostrego sporu między prymasem a Młodzieżą Wszechpolską doszło przy organizacji pielgrzymek akademickich na Jasną Górę, połączonych ze ślubowaniami w 1936 r. Kard. Hlond robił wszystko, aby nie dopuścić do zawłaszczenia pielgrzymek akademickich przez Młodzież Wszechpolską i ocalić ich kościelną autonomię.
Przewidując wspomniane spory w Polsce Pius XI, jeszcze jako nuncjusz w Warszawie, krytycznie patrzył na związki dużej części polskich duchownych z Narodową Demokracją. To właśnie m.in. dlatego wypromował na urząd prymasa Polski Augusta Hlonda, który z dystansem odnosił się do wszelkich tendencji nacjonalistycznych.
O Europę bez nacjonalizmów
II wojna światowa wraz z holokaustem ujawniła olbrzymie, dramatyczne oblicze nacjonalizmów. Papież Pius XII w powojennych warunkach, gdy rozpoczynano budowę nowej architektury stosunków międzynarodowych, przestrzegał przed powielaniem nacjonalistycznych błędów. Jego zdaniem narody Europy nie powinny wracać do modelu państwa, które jest zamknięte w sobie. Dlatego popierał ideę integracji Europy, formułowaną wówczas przez: Roberta Schumanna, Konrada Adenauera czy Alcide de Gasperiego.
Sobór Watykański II
Przed pokusą instrumentalnego wykorzystania Kościoła do realizacji celów politycznych zdecydowanie przestrzegał Sobór Watykański II. Sobór w swym nauczaniu społecznym, wyrastającym z chrześcijańskiego personalizmu, zdecydowanie wspierał idee uniwersalizmu katolickiego, wolności religijnej, pluralizmu, zasadę godności każdej osoby ludzkiej oraz koncepcję autonomii wspólnoty religijnej i politycznej – w opozycji do ideologii nacjonalistycznych.
Według Jana XXIII istotne znaczenie dla zbudowania właściwych stosunków między narodami mają zasady: prawdy, sprawiedliwości, solidarności, wolności i miłości. W ich świetle wszystkie narody są równe i suwerenne. A dysproporcje potencjałów między narodami żadną miarą nie mogą być podstawą do podporządkowania słabszych czy do powiększenia swego stanu posiadania na drodze podbojów, wyzysku czy ucisku innych narodów.
Papież ten, choć uznawał pojęcie „narodowego dobra wspólnego”, to zarazem przypominał, że nie może być ono oddzielone od “dobra wspólnego” całej wspólnoty ludzkiej. W tym świetle doktryny nacjonalistyczne postrzegał jako przeszkodę w procesie budowania porządku międzynarodowego na gruncie powszechnego prawa moralnego.
Wkład Jana Pawła II
Koncepcję personalizmu opartą na idei godności osoby ludzkiej rozwinął Jan Paweł II. Podkreślał, że należy „odrzucić koncepcje i praktyki, (…) które traktują naród i państwo jako rzeczywistość samoistną i stawiają je ponad wszelkimi innymi wartościami” (Orędzie na Światowy Dzień Pokoju z 2000 r.). A źródło groźnych skutków nacjonalizmów dostrzegał w błędnej koncepcji osoby ludzkiej oraz związanego z nią fałszywego rozumienia ludzkiej wolności.
Karol Wojtyła pojmował „polskość” znacznie bardziej w kontekście kulturowym niż etnicznym. Mówił o tym m. in. w siedzibie UNESCO w Paryżu w 1982 roku: „Jestem synem narodu, który przetrwał najstraszliwsze doświadczenia dziejów, którego sąsiedzi wielokrotnie skazywali na śmierć, a on pozostał przy życiu i pozostał sobą. Zachował własną tożsamość i zachował pośród rozbiorów i okupacji własną suwerenność jako naród – nie biorąc za podstawę przetrwania jakichkolwiek innych środków fizycznej potęgi jak tylko własną kulturę, która się okazała w tym przypadku potęgą większą od tamtych potęg”.
Z kolei na kartach swej książki „Pamięć i tożsamość” podkreślał, że Polskość to w gruncie rzeczy wielość i pluralizm, a nie ciasnota i zamknięcie, dodając, że bliski jest mu „jagielloński” wymiar polskości, rozumianej jako wieloetniczny twór narodowy. Krytykował więc nacjonalizm, gdyż „uznaje tylko dobro własnego narodu i tylko do niego dąży, nie licząc się z prawami innych. Przeciwstawiał temu pojęcie patriotyzmu, który w odróżnieniu od nacjonalizmu, przyznaje wszystkim innym narodom takie same prawo jak własnemu, a zatem jest drogą do uporządkowania miłości społecznej”.
Nieco odmiennie rozkładał akcenty inny wielki polski patriota i mąż stanu, kard. Stefan Wyszyński, którego uznaje się za twórcę tzw. teologii narodu. Koncepcja ta wychodzi z założenia, że naród jest wspólnotą naturalną, równie naturalną co rodzina, co więcej, że jest doczesnym nośnikiem pewnych wartości nadprzyrodzonych. Naród kard. Wyszyński rozumiał jako pewien sposób egzystencji człowieka – także w sferze nadprzyrodzonej – zgodnie z teologiczną prawdą, że łaska buduje na naturze. Wzywał więc do moralnego odrodzenia narodu, czemu miała służyć m.in. Wielka Nowenna i Jasnogórskie Śluby Narodu. Towarzyszyła temu nadzieja zakładająca, że odrodzenie moralne narodu i zawierzenie Bogu służyć będą w dalszej konsekwencji odzyskaniu utraconej niepodległości.
W wolnej Polsce. Apel o „Chrześcijański kształt patriotyzmu”
W 2017 r. polski Episkopat wydał obszerny, wielostronicowy dokument „Chrześcijański kształt patriotyzmu”, który jest próbą odczytania istoty patriotyzmu w wolnej Polsce, obecnej także we Wspólnocie Europejskiej. Bezpośrednim motywem powierzenia tej pracy Radzie ds. Społecznych KEP, było odradzanie się postaw ksenofobicznych i radykalnie nastawionych grup narodowców.
Biskupi podkreślają, że patriotyzm jest głęboko wpisany w uniwersalny nakaz miłości bliźniego. W ślad za nauczaniem papieży poczynając od św. Piusa X, przypominają, że „Kościół nauczał zawsze, że patriotyzm jest obowiązkiem (…) zarazem jednak – „jako forma miłości bliźniego – będąc wielką wartością, nie jest jednak wartością absolutną”. Musi mieć swoje miejsce w hierarchii wartości, gdyż „pozostaje zawsze etapem na drodze do ojczyzny niebieskiej, która dzięki nieskończonej miłości Boga obejmuje wszystkie ludy i narody ziemi”.
W związku z tym: „za niedopuszczalne i bałwochwalcze należy uznać wszelkie próby podnoszenia własnego narodu do rangi absolutu czy też szukanie chrześcijańskiego uzasadnienia dla szerzenia narodowych konfliktów i waśni. Miłość do własnej ojczyzny nigdy bowiem nie może być usprawiedliwieniem dla pogardy, agresji oraz przemocy” -czytamy w dokumencie.
Patriotyzm a nacjonalizm
Autorzy dokumentu patriotyzm postrzegają jako ważną cnotę społeczną i obywatelską, a nacjonalizm jako ideologię dostrzegającą szczególną wartość własnego narodu, w opozycji do innych. Dlatego zdecydowanie sprzeciwiają się patriotyzmowi opartemu na egoizmie narodowym, który łatwo może przerodzić się w nacjonalizm. W nawiązaniu do nauczania Jana Pawła II wyjaśniają, że „należy ukazać zasadniczą różnicę jaka istnieje między szaleńczym nacjonalizmem, głoszącym pogardę dla innych narodów i kultur, a patriotyzmem, który jest godziwą miłością do własnej ojczyzny”.
Przypominają, że „prawdziwy patriota nie zabiega nigdy o dobro własnego narodu kosztem innych”.
Dodają, że w przeciwieństwie do nacjonalizmu, patriotyzm nigdy nie przybiera formy abstrakcyjnej ideologii, ale jest po prostu moralnym wyzwaniem. A jego siłą twórczą jest “najszlachetniejsza miłość wolna od nienawiści, bo nienawiść to siła rozkładowa, która prowadzi do choroby i zwyrodnienia dobrze pojętego patriotyzmu”.
Wyjaśniają ponadto, że „patriotyzm nie narzuca też sztywnego ideologicznego formatu kulturowego, tym bardziej politycznego”. Dlatego promują też rozumienie patriotyzmu w szerszym kontekście jako patriotyzm obywatelski, który „obejmuje wszystkich obywateli kraju, a nie tylko jedną grupę etniczną”.
„Współczesny polski patriotyzm, pamiętając o wkładzie, jaki wnosi doń katolicyzm i polska tradycja, zawsze winien żywić szacunek i poczucie wspólnoty wobec wszystkich obywateli, bez względu na ich wyznanie czy pochodzenie, dla których polskość i patriotyzm są wyborem moralnym i kulturowym” – konstatują.
Aktualność wieloetnicznej spuścizny dawnej Rzeczypospolitej
Autorzy dokumentu zwracają uwagę, że źródłem i wzorcem polskiej tożsamości jest wspólna historia, w której „przeplatają się dwa nurty: nurt polskości rdzennej, etnicznej i nurt polskości kulturowej”. Opowiadając się za tym drugim kierunkiem, przypominają o wciąż cennej spuściźnie wielokulturowej dawnej Rzeczypospolitej, w szczególności nawiązują do „polskości epoki jagiellońskiej”, która była tak bliska Janowi Pawłowi II. W ślad za nim przypominają, że „pozwoliła ona na utworzenie Rzeczypospolitej wielu narodów, wielu kultur, wielu religii i wszyscy Polacy nosili w sobie tę religijną i narodową różnorodność”.
Przypominają więc, że „pod polskim niebem i na polskiej ziemi obok siebie żyli, zabiegali o powszedni chleb, modlili się, tworzyli własny obyczaj i kulturę katolicy różnych obrządków, prawosławni, protestanci, żydzi i muzułmanie”. Wskazują też, że w czasach, gdy Europę trawiły wojny i prześladowania religijne, Rzeczypospolita pozostawała ostoją gościnności i tolerancji”. I to właśnie „dzięki temu ukształtował się w polskiej kulturze model patriotyzmu gościnnego, włączającego, inspirującego się dorobkiem sąsiadów i całej chrześcijańskiej europejskiej kultury”. Był to patriotyzm otwarty, dzięki któremu „Polakami stawali się ci, którzy Polakami zostać chcieli, bez względu na swoje pochodzenie”.
Patriotyzm inspirujący pojednanie z innymi
Ważnym wątkiem dokumentu jest ukazanie, że patriotyzm, szczególnie dziś, winien inspirować nas do tego, abyśmy „kultywując pamięć o naszych ofiarach i cierpieniach, próbowali uwolnić ją od paraliżującego bólu, poczucia krzywdy, a czasem wrogości”. Dlatego tak istotna jest „droga przebaczenia i pojednania”. W tym momencie odwołują się do przesłania Franciszka z jego wizyty w Polsce w 2016 r., kiedy przypominał on o inspirowanym przez Kościół procesie pojednania polsko-niemieckiego, polsko-ukraińskiego czy nawet także polsko-rosyjskiego – poprzez wspólną deklarację polskiego Episkopatu z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym, z sierpnia 2012 r.
„Także dziś – przypominają z mocą – jako chrześcijanie wezwani jesteśmy, by pośród dramatycznych, historycznych ran, stawać się świadkami opartego o prawdę i miłosierdzie przebaczenia i pojednania”. Przypominają, że budowanie pojednania jest naszym obowiązkiem – nie tylko z sąsiadami, ale i wewnątrz kraju.
Patriotyzm wezwaniem do społecznego pojednania
Biskupi z troską zwracają też uwagę, że szczególnie w sytuacji z jaką mamy do czynienia w Polsce, czyli „głębokiego sporu politycznego, jaki dzieli dziś naszą ojczyznę, patriotycznym obowiązkiem wydaje się też angażowanie się w dzieło społecznego pojednania – poprzez przypominanie prawdy o godności każdego człowieka, łagodzenie nadmiernych politycznych emocji, wskazywanie i poszerzanie pół możliwej i niezbędnej dla Polski współpracy ponad podziałami oraz ochronę życia publicznego przed zbytnim upolitycznianiem”.
Przyznają, że potrzebna jest w Polsce dziś „refleksja nad językiem”, gdyż „miarą chrześcijańskiej i patriotycznej wrażliwości staje się wyrażanie własnych opinii z szacunkiem dla – także inaczej myślących – współobywateli w duchu życzliwości i odpowiedzialności, bez uproszczeń i krzywdzących porównań”.
Słowa te nic nie straciły ze swej aktualności, a może nawet wskazują, że głos Kościoła na temat tego jaki kształt winiec mieć polski patriotyzm, zasługuje na miano prorockiego.
Źródło: DEON.pl